NAWIEDZONY PAŁAC – Z PAMIĘTNIKA UCZESTNIKA

Jak głosi dąbrowska legenda… kiedy ryby w Pogorii idą spać, a Jimmy Hendrix rzewną melodię zaczyna grać, budzą się duchy kultury, które oblegają pałacowe mury. W tę szczególną noc grupa śmiałków przekracza jego progi, by w całkowitych ciemnościach zwiedzić przestrzenie pałacu podczas Nocnego Pałacowania. Jakie niebezpieczeństwa na nich czyhają? Kogo spotykają na swej drodze? Przekonacie się czytając wpis Z pamiętnika uczestnika.

Choć Pałac Kultury Zagłębia funkcjonuje od 60 lat, to jego nocne zwiedzanie odbyło się po raz pierwszy we wrześniu 2017 roku, czyli 3 lata po gruntownym remoncie. Każda kolejna edycja zwiedzania poszerzana jest o nowe pomieszczenia i atrakcje, które mają nie tylko przybliżyć historię pałacu, ale również jego aktualną ofertę artystyczną i edukacyjną. Ostatnia ekspedycja wyruszyła do najciemniejszych zakątków pałacu 6 stycznia 2018 roku i składała się z 6 grup po 15 osób. Gdy światła zgasły, zaświeciliśmy latarki czołowe i pod opieką tajemniczego przewodnika ruszyliśmy w kierunku wschodniego skrzydła. Tam schodami zeszliśmy do podziemi w okolicach archiwum, skąd długim korytarzem dotarliśmy do pierwszego punktu nocnej ekspedycji. Zewsząd słychać było mroczne odgłosy, skrzypienie drzwi i dźwięki mrożące krew w żyłach. Po przejściu kilkudziesięciu metrów w otoczeniu białych ścian, przed naszymi oczyma ukazały się duże czarne drzwi, przez które przeszliśmy nie spodziewając się tego, co stało się kilka sekund później… Na scenie Piwnicy Teatralnej stał syntezator, a wszechobecną ciemność rozjaśniało tylko punktowe czerwone światło reflektora, które nagle oświetliło jego…

Fot. Jagoda Stala

Po krótkim koncercie ruszyliśmy w dalszą drogę, nie wiemy ile osób straciliśmy w pierwszej z sal, jednak większość grupy dotarła kolejnym korytarzem do Galerii Sztuki PKZ. Między filarami galerii można było zobaczyć plakaty, meble i inne eksponaty, które szykowane były z okazji jubileuszowej wystawy 60 lat Pałacu Kultury Zagłębia. Wśród zbiorów pojawiła się postać rodem z horrorów wegetarianina, która delikatnymi ruchami pędzla malowała to, co rzeźnicy lubią najbardziej…

Fot. Marek Wesołowski

Stworzenie z głową świni wydało się być dość przyjaźnie nastawione, o czym świadczył fakt, że malarka podarowała kilku uczestnikom po własnoręcznie namalowanym obrazie. Jednak był to dopiero początek wyprawy. Lada chwila grupa miała zejść jeszcze niżej, do pomieszczenia na co dzień niedostępnego dla osób postronnych. Kolejny dłuuugi korytarz i malutkie drzwiczki. Część osób bała się przez nie przejść, ponieważ w środku panowała całkowita ciemność, a drzwi zamykane były na 3 zamki. Wydawało się, że w przypadku niebezpieczeństwa nie będzie powrotu. Przewodnik poinformował, że wchodzimy pod Salę Teatralną. Chyląc głowy pod systemami grzewczymi dotarliśmy do miejsca, gdzie sklepienia sufitu zamykały się w kształt łuku. Z dalszej części pomieszczenia dobiegały krzyki i zawodzenie nieznanych nam ludzi. Zza rogu wyszedł stwór, który sprawił, że nawet rośli mężczyźni zaczęli chować się za swoimi kobietami…

Fot. Marek Wesołowski

Grupa postanowiła się wycofać tą samą drogą i obrać kurs na zachodnie skrzydło budynku. Jesteśmy na I piętrze pałacu. Przewodnik otwiera drzwi do wyjątkowej Sali Agora Duża, gdzie mroczny głos obwieścił jej historię i kazał zwrócić uwagę na ręcznie malowane, ceramiczne kafle na ścianach. Odkryliśmy, że kafelkowe malowidła przedstawiają życie w Dąbrowie Górniczej w latach 50. XIX wieku. Kompleks sal Agora był niegdyś kawiarnią, do której przychodziła lokalna wróżka. To właśnie jej duch zasiadł w Agorze Małej. Nie wiedzieć czemu był on niewidoczny dla pozostałych osób, które teraz skupiały swoją uwagę na zdobieniach stropu.

Fot. Marek Wesołowski

Wchodząc schodami na hol II piętra ekspedycja minęła mitologiczne stworzenia zwane Chimerami. Lada moment mieliśmy dotrzeć do Sali Ślubów, w której według lokalnych opowieści straszy biała dama – młoda kobieta zostawiona przed ołtarzem – kto da jej się uwieść, ten nigdy nie wróci do świata żywych. Legenda okazała się prawdą… panna młoda ubrana w suknię ślubną pochwyciła za ręce kilkoro naszych towarzyszy – więcej ich nie widzieliśmy. Jedyne co pozostało to bukiet róż, który zwiędły leżał na tapicerowanym, antycznym fotelu.

Fot. Jagoda Stala

Eksploracja sali pozwoliła nam na odkrycie tajemnego przejścia, które ukryte zostało za drewnianą ścianą z wielkim srebrnym orłem w koronie (godłem narodowym). Krętymi schodami zeszliśmy kilka pięter niżej. Przeszliśmy przez dwie pary drewnianych drzwi, a naszym oczom ukazał się system obrotowy sceny o średnicy 11 metrów oraz wielki silnik, który napędzał cały mechanizm. Oznaczało to, że jesteśmy pod sceną. 

Fot. Marek Wesołowski

Brak powietrza zmusił nas, by wejść poziom wyżej, gdzie natrafiliśmy na ciąg siedmiu garderób. Zanim dotarliśmy do ostatniej wokół rozległ się straszliwy jazgot podobny do operowego śpiewu. Był tak intensywny, że większość uczestników zatykała sobie uszy… jak się okazało autorką tego obłędnego głosu była diwa operowa nietuzinkowej urody, która próbowała swój głos podczas charakteryzacji.

Fot. Jagoda Stala

Przechodząc przez garderoby nie zauważyliśmy, iż z powrotem znaleźliśmy się we wschodnim skrzydle Pałacu Kultury Zagłębia. Jedyna droga? W górę. Po wyczerpującej wspinaczce po schodach doszliśmy na poddasze. Przewodnik zaprowadził nas do pracowni plastycznej, tego co tam zobaczyliśmy nie da się odzobaczyć… ale o tym w drugiej części Z pamiętnika uczestnika, którą opublikuję już wkrótce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *