W czasach, gdy padają liczne oskarżenia pod adresem księży, warto znaleźć równowagę między dobrem a złem, bo przecież nie wszystkich mężczyzn w sutannach można wrzucić do jednego garnka. Do takich porządnych kaznodziejów należy postać, którą można nazwać yin yang kościoła w Stanach Zjednoczonych. Człowiek, który pogoni kota wiedźmie, pobije się z aniołem, czy rozbije mafię wykorzystującą wiarę do rządzenia światem – Jesse Custer.
Wyobraźcie sobie dziecko anioła i demona o imieniu Genesis – i nie mowa tu o zespole Phila Collinsa, a o niezwykłej sile, która daje swojemu nosicielowi moc rządzenia wszystkimi istotami posiadającymi duszę. Nosicielem tej mocy staje się wspomniany Jesse Custer (Dominic Cooper) – główny bohater serialu Preacher. Serial ten to dziecko wielu twórców, z grona jego reżyserów można wymienić m.in. Seth’a Rogena, Evana Goldberga czy Scotta Winanta. Serial utrzymywany jest w gatunku dramatu i horroru, choć fani brutalnego poczucia humoru na pewno znajdą coś dla siebie. W końcu oparty jest on na komiksie Garth’a Ennisa i Steve’a Dillona pod tym samym tytułem.
Tytułowy Kaznodzieja to facet z przeszłością – trudne dzieciństwo, morderstwo matki i ojca, wejście na ścieżkę bezprawia. Gdyby Święty Piotr spotkał młodego Jesse’ego na swojej drodze, pytając go: Quo Vadis Jesse?, to z pewnością usłyszałby: Idę napaść na bank. Jednak Jesse jest typem bohatera Sienkiewiczowskiego – był zły, lecz postanawia być dobry i zostaje pastorem na wygwizdowie zwanym Annville. Właśnie dlatego wybiera go Genesis i tym sposobem każdy rozkaz z ust kaznodziei musi zostać spełniony. Posiadanie takiej mocy nie mogło pozostać bez echa zarówno w niebie, jak i w piekle. Rusza pościg za naszym bohaterem, najpierw w postaci aniołów, a później spuszczonego z piekielnego łańcucha patrona od morderców. Oczywiście kaznodzieja nie może zostać sam w swojej przygodzie, dlatego po kilku odcinkach serial dzieli się na kilka wątków: wątek Jesse’ego, jego ex dziewczyny Tulip O’Hare (Ruth Negga), która stara się go sprowadzić na złą drogę oraz wątek Cassidy’ego (Joseph Gilgun) – znudzonego życiem, osamotnionego wampira – później najlepszego przyjaciela kaznodziei. W serialu pojawiają się z biegiem czasu wątki innych bohaterów. Wiedźmy – babci Jesse’ego, „Gębodupy” Eugene’a Root’a czy kierownika religijnej mafii – Herr Starr’a. Co ważne, nasza trójka – Tulip, Jesse i Cassidy – rusza w Amerykę w poszukiwaniu Boga, który uciekł z niebiańskiego tronu. Serial Preacher to propozycja dla ludzi inteligentnych i pełnoletnich, którzy nie ulegną namowom szatana (który zresztą ginie w serialu od strzału w głowę) i nie podążą drogą pozbawioną zasad moralnych. W żadnym innym serialu nie znajdziecie scen palenia cracku przez anioła i wampira. Nie zobaczycie Boga jeżdżącego na Harley’u. Nie poznacie (któregoś z kolei) prawnuka Jezusa, który nie grzeszy mądrością, ani nie zobaczycie jak Hitler ucieka z piekła (przez okno). Cała historia potrafi wzruszyć, rozbawić, a nawet przyprawić o mdłości – a wszystko to okraszone idealnie dobraną muzyką i znakomitymi zdjęciami. Pozycja na pewno spodoba się fanom Quentina Tarantino, gdyż panuje w niej podobny do jego produkcji klimat. W każdym z odcinków serialu coś Was zaskoczy, a z całą pewnością wzbudzi w Was jakieś emocje – a czy nie o to chodzi w ambitnych dziełach telewizyjnych? Moja ocena to 9/10 i z niecierpliwością czekam na kolejny sezon „Kaznodziei” kanału AMC.