FLA – czyli Festiwal Ludzi Aktywnych. Niewątpliwie było aktywnie, muzycznie i weekendowo 🙂 Każdy, kto przybył 3 września do Parku Hallera, mógł zapoznać się z ofertą lokalnych organizacji pozarządowych. Wielkie święto aktywności obywatelskiej nie mogło obejść się także bez muzyki, dlatego zapraszam do krótkiej relacji z tego wydarzenia.Pierwszy weekend września… koniec wakacji… okres, który na twarzach wielu wywołuje smutek i rozgoryczenie. Koniec z plażingiem, smażingiem i błogim lenistwem. Przyszedł czas, by się ogarnąć i wrócić do codziennych obowiązków. Jednak zanim wpadniemy ponownie w wir monotonii, na którym opiera się ten padół łez, mamy okazję, by podładować akumulatorki i znaleźć nową pasję. Po to właśnie, Park Hallera co roku zamienia się w miasteczko obywatelskie. Stowarzyszenia, kluby sportowe, fundacje etc. prezentują swoją bogatą ofertę, a przy okazji gwarantują szereg atrakcji.
Wszystko zaczęło się o godzinie 12.00, kiedy to barwny korowód organizacji pozarządowych wszedł do parku pod przewodnictwem Stowarzyszenia Miejskiej Orkiestry Dętej i zatrzymał się na placu pod małą sceną. Tam Prezydent Zbigniew Podraza otworzył oficjalnie Festiwal, zapraszając do czynnego udziału we wszystkich przygotowanych atrakcjach – a było ich sporo. Od pokazów tanecznych, przez wokalne i muzyczne, na sztukach walki i małych formach teatralnych kończąc. Na scenie wystąpili m.in.: zespół „Wiara”, „Miro Witek”, zespół „Magaa” oraz Stowarzyszenie „Razem w Przyszłość”. Również Pałac Kultury Zagłębia przygotował dla najmłodszych „Miasteczko PKZ”, w którym jak zwykle było zabawy co nie miara.
Po obu stronach głównej, parkowej alejki rozłożyły się stragany z rozmaitościami, dlatego trudno było uniknąć zderzenia z nadmuchiwanym Pikachu lub sztachnięcia się aromatycznym zapachem frytek, kiełbasek i kandyzowanych owoców. Mieszkańcy mogli zagrać w gigantyczne szachy, mini-hokej, przyozdobić kubki, poznać twórczość lokalnych artystów, wgłębić się w tajniki pszczelarstwa i kupić zbędne bibeloty – czego na pewno nie uniknęli rodzice.
Kiedy wybiła 17.00, na scenę główną wyszli pierwsi wykonawcy. Owoc Kolaboracji Dąbrowy Górniczej z Będzinem – DJ i raper ze znakiem towarowym „Slavic Rasta” – duet Dj Simple i Cente, zrobił „wielkiii hałaaaaaaaas!”. Niewątpliwie rozbujali oni towarzystwo, zewsząd schodzące się pod scenę – choć niektórzy woleli obserwować wszystko spod piwnych parasoli, w świetle sobotniego słońca. Chłopaki wykonali dla nas utwory „Mój Dom”, „Na codzienną bieganinę” oraz „Meksyk”, a tym samym rozbujali wszystkich, zachęcając do wspólnej zabawy. Rytmy w klimacie hip-hop i reggae rozpływają się wśród skwerów i drzew, pobudzając serce do szybszego bicia.
Tuż po koncercie Dj Simple i Centego, nad Dąbrowa przelatują dwa myśliwce F-16, w drodze na katowicki Air Show. Ich piloci postanowili zrobić przyjemność Zagłębiakom i okrążyć ponownie przestrzeń powietrzną Festiwalu Ludzi Aktywnych.
Trzeba zaznaczyć, że koncerty stanowiły mieszankę gatunków. Po to, by każdy znalazł coś dla siebie. Dlatego chwilę potem możemy cieszyć się muzyką rozrywkową, w wykonaniu Sojka Band. Znając popularność ich występów w trakcie wakacyjnych wydarzeń w Parku Zielona, nie można było się dziwić, że orkiestra zwabiła pod scenę jeszcze większe grono ludzi. Dzięki muzykom grającym pod batutą Jerzego Sojki oraz wokalistom: Agnieszce Ozorek, Grzegorzowi Janusowi i Pawłowi Zajdkowi, wśród publiczności można było zauważyć pierwsze objawy syndromu „roztańczonych nóg”, zwłaszcza podczas takich wykonań jak: „Płonie Stodoła”, „Sweet Home Chicago” czy „Everybody Needs Somebody”. Każdy ich utwór kończył się gromkimi brawami, a to niesie ze sobą konsekwencje. Kiedy orkiestra chciała już zejść ze sceny, widownia słownie i dźwiękowo wyraziła swoją dezaprobatę, co skutkowało oczywistym bisem, z całą trójką wokalistów. Słońce chyli się powoli ku zachodowi.
Na tarczy zegarka 19.50 – przerwa techniczna przed gwiazdą główną!
Godzina 20.30 – do zniecierpliwionej publiki wychodzi prowadzący festiwalowy koncert Olaf Otwinowski – rzucając ze sceny koszulki z autografem artysty… artysty, którego jedni kojarzą z dąbrowskiego podwórka, inni zaś ze scen w całej Polsce. Znany z tego, że jak para zmienia stan, hipnotyzując swoją twórczością. „Señoras y Señores! Joven, emocionante, inkreible Musico de Dąbrowa Górnicza – Dawid Podsiadło!” – wykrzyczał Lafik, nawiązując tym samym do zbliżającej się trasy koncertowej Dawida „Andante Cantabile”. Muzyk podchodzi do klawiszy i wykonuje mesmeryzujące intro. Sceniczne światła odbijają się od błyszczących oczu widzów, wywołując wraz z ekscytacją efekt rozszerzonej źrenicy. „You can run now Forest, run now Forest run…” – i kilka tysięcy gardeł wtóruje Dawidowi podczas piosenki „Forest”. Koncert na światowym poziomie. Nikt tak, jak Dawid nie potrafi zawrzeć w muzyce nostalgię i energię w jednym.
Dawid podzielił się nie tylko swoimi największymi hitami – „W Dobrą Stronę”, „Trójkąty i Kwadraty” czy utworem z najnowszej płyty „Pastempomat” – ale także miłymi słowami, kierując je do bardzo dobrze znanej mu widowni, rodziny i znajomych. W czasie jednej z piosenek nagle wysiada nagłośnienie, ekipa techniczna krząta się w popłochu szukając przyczyny. Wszystko chwilę trwa, więc Dawid wraz z zespołem schodzą ze sceny, by kilka minut później wejść na nią ponownie i zagrać ostatni, wieńczący całe widowisko kawałek. Okrzyki „Dawid! Dawid!” nie ustają jeszcze przez kilkanaście minut.
A już dziś zapraszamy na wywiad z Dawidem Podsiadło, który ukaże się na dniach tutaj, „Za Kulisami”.
Autor: Olaf Otwinowski
Foto.: Zdzisława Górska-Nieć.
Agnieszka Ozorek , a nie Aneta …
Przepraszamy za błąd 🙂 już poprawione