Ruszył Przegląd filmów Davida Lyncha oraz duetu Jeunet&Caro w Kinie Kadr! Z tej okazji mamy dla Was konkurs, w którym do wygrania są wejściówki na seanse oraz komplet kolekcjonerskich plakatów dot. przeglądu!
Wystarczy, że napiszecie który z filmów Davida Lyncha lub duetu Jeunet&Caro jest waszym ulubionym i uzasadnicie dlaczego właśnie konkretny tytuł jest Waszym ulubionym. Odpowiedzi należy udzielać w komentarzu (na blogu pod niniejszym wpisem) do 9 marca.
Jury składające się z pracowników kina wybierze najlepsze 3 odpowiedzi, a ich autorzy otrzymają zaproszenia dla 2 osób na wybrany przez siebie tytuł przeglądu oraz komplet poniższych plakatów! Wyniki ogłosimy dzień później tj. 10 marca.
WYNIKI:
Nagrody otrzymują: Pani Katarzyna i Pan Tymoteusz. Informacje o wygranej znajdą Państwo na mailu.
Program przeglądu:
12.03
18:00 Prosta historia, dramat obyczajowy, 112 min
19.03
18:00 Mulholland Drive, thriller, dramat, 146 min (Klub Filmowy)
przed filmem prelekcja, którą poprowadzi mgr Agnieszka Karpiel, doktorantka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim
26.03
17:30 Miasto zaginionych dzieci, dramat, fantasy, przygodowy, 112 min
19:30 Delicatessen, czarna komedia, 100 min
UWAGA! Każdy komentarz zanim będzie widoczny na blogu musi zostać zaakceptowany przez administratora bloga, dlatego prosimy nie publikować tego samego komentarza kilkakrotnie – każdy komentarz zostanie zaakceptowany, o ile nie będzie zawierać słów wulgarnych oraz treści uważanych za obraźliwe. Osoby nagrodzone zostaną poinformowane mailowo o wygranej – adresy e-mail są widoczne tylko dla administratora bloga.
Bez zastanowienia : „Dzikość serca” Lyncha, bo traktuje o naprawdę dzikiej i szalonej miłości, ucieczce przez amerykańską prerię w stronę zachodzącego słońca. Psychodelia w iście lynchowskim stylu, bo przecież „cały ten świat ma dzikość w sercu, a w głowie szaleństwo”. Katarzyna Staryk
Mistycyzm oraz „ręka Boga”, starzejący i rozpadający się, prawie na naszych oczach, krajobraz industrialny oraz wszechobecny, wwiercający się w ucho dźwięk maszyn i wiatru. Tak rozpoczyna się „Eraserhead” Davida Lyncha; film, który pochłonął mnie praktycznie od pierwszej klatki.
Żyję w zurbanizowanej, praktycznie „umierającej”, bo zaniedbanej, okolicy. Często widuję podobne widoki, w których żył Henry, ale to właśnie Lynch spowodował, że spojrzałem na nie z innej strony. Zamiast z obrzydzeniem, to z fascynacją i chęcią poznania historii danego budynku, ulicy czy zdewastowanego hydrantu z resztkami niestarannie zdartych naklejek.
Utożsamienie się z głównym bohaterem przyszło mi bardzo łatwo, mogę stwierdzić, że praktycznie byłem przy nim. Przeżywałem jego rozpacz, rozdarcie, nieudane próby bycia odpowiedzialnym. Najbliższa oczywiście była ucieczka, chęć odrzucenia i zerwania kajdan. Droga, która na pierwszy rzut oka jest naprawdę kusząca i dająca oczyszczenie, ale w dalszej perspektywie dająca poczucie winy i powodująca o wiele większą destrukcję duszy.
Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi odrzuca format oraz elementy przemocy i gore. Moja perspektywa jest zgoła odwrotna: pozwalam Reżyserowi mną kierować i czekam cały czas na więcej, wierząc, że bohater znajdzie to czego szukał.
„Głowa do wycierania” była moim pierwszym filmem Lyncha. Droga, którą przetarł jego debiut pełnometrażowy ma dla mnie podwójną symbolikę:
– po pierwsze: sam jestem filmowcem-amatorem. Zaraz po seansie łapczywie rzuciłem się na wszystkie jego wywiady i chłonąłem jego słowa, inspirując się nimi;
– po drugie: otwarł mi oczy na świat. Pokazał, że nie ma takiej bariery, której nie można złamać.
„Głowa (…)” pozostanie ze mną do końca życia, będąc wielkim kompendium wiedzy audio-wizualnej.