Każdy, kto kiedyś spadł z łóżka wie, że między łóżkami może być twardo, niewygodnie, czasami brudno i może przytulić się do nas jakieś zwierzątko… jednak mało osób wie, że między łóżkami można się czegoś nauczyć, a tym bardziej pośmiać. Udowadnia to spektakl „Między Łóżkami” Teatru Capitol w reżyserii Artura Barcisia.
Cała sztuka składa się z kilku mniejszych historii, które na koniec się spajają i tworzą jedną – prześmieszną. Głównym wątkiem są oczywiście relacje międzyludzkie, dlatego akcja cały czas toczy się w okolicach łóżka. Jednak mylili się ci, którzy myśleli, że w trakcie spektaklu zobaczą kawałek pośladka bądź wielokrotnie wspomnianego „kocura” (czyli m.in. ja). Zamiast tego w pierwszej scenie widzimy Artura Barcisia i Joannę Kurowską ubranych w szlafroki, którzy nadają tok całej historii, kochając się na antenie radia. Moja uwagę przykuła zwłaszcza Pani Joanna i nie tylko ze względu na jej kobiece walory, ale głównie dlatego, że po raz pierwszy zobaczyłem Ją w roli na żywo. Do tej pory znałem Ją głównie z ról w głupawych sitcomach, gdzie śmiech jest puszczony z taśmy, a fabuła ośmiesza wszystko i wszystkich. Okazało się, iż Pani Joanna to bardzo utalentowana aktorka, potrafiąca wejść w każdą rolę – żony po 50-tce, tancerki erotycznej, która „trzęsie górą, trzęsie dołem” oraz taksówkarki trafionej przez krążek hokejowy.
KILKA WAŻNYCH NAUK
Jak już wspomniałem sztuka nie tylko śmieszy, ale także uczy. Najważniejsze nauki, jakie wyciągnąłem w ciągu 2 godzin i 15 minut spektaklu to:
- Kobieta musi wspierać swojego mężczyznę i wmawiać mu, że jest wyjątkowy (choć w rzeczywistości tak nie jest) – to podstawa długoletniego związku.
- Warto być szczerym w obliczu śmierci.
- Pewnikiem wierności kobiety jest jej inteligencja – kobieta musi mieć coś z tłumoka – choć taką bardzo ciężko znaleźć.
- Rock to ściema, a rockmani to stetryczałe, nudne pierdoły.
- Mężczyźni wolą napić się piwa, niż wchodzić w konflikt z kobietą – choć już sam fakt picia piwa przy kobiecie jest przyczyną konfliktu.
- Nie kariera się liczy, a związek i miłość.
Już wymienione złote myśli są wystarczającym dowodem na to, że warto wybrać się na tę sztukę.
Jeśli chodzi o Artura Barcisia, to wszyscy wiemy, że idealnie pasuje on do ról komediowych, z których zresztą słynie… jednak mam wrażenie, że każda jego rola w komedii teatralnej jest taka sama. Może sęk tkwi w podobieństwie postaci, które odgrywa, a może rutyna wkradła się w jego podejście do danej roli – nie wiem. Trochę rozczarowała mnie również gra Pawła Domagały, który wydawało mi się mógł włożyć nieco więcej emocji w swoje postacie. Na pochwałę zasługują natomiast Radosław Pazura i Maria Niklińska, którzy włożyli trochę życia i werwy do sztuki.
Podsumowując „Między Łóżkami” to mocna 7 w skali od 1 do 10. Zabawna historia podszyta niespodzianką, życiowymi anegdotami i niespodziewanym zwrotem akcji.