Luxtorpeda – jedna z gwiazd piątkowej odsłony Dni Dąbrowy Górniczej 2015. Mnogość ludzi, wybuch energii, szał ciał – tak pokrótce można opisać koncert, po którym udało się przeprowadzić mini wywiad z członkami zespołu. W rolach głównych: Robert „Drężmak” Drężek (gitara), Tomasz „Krzyżyk” Krzyżaniak (perkusja) i Robert „Litza” Friedrich (gitara, śpiew). W roli prowadzącego: Olaf „Lafik” Otwinowski.
Lafik: Czym się różni koncert na Przystanku Woodstock, a koncert na Dniach Dąbrowy Górniczej?
Drężmak: Dla mnie im większy koncert, tym bardziej anonimowi są Ci ludzie dla których gramy. Ja osobiście wolę koncerty klubowe, gdzie jest kontakt twarzą w twarz – wtedy się gra najlepiej, a im większa masa ludzi, tym trudniej się gra personalnie, a ja wolę grać do człowieka, więc Dąbrowa lepsza niż Woodstock.
Lafik: Jakie to uczucie słyszeć, jak kilkaset tysięcy osób śpiewa z wami utwór i do czego to uczucie można porównać?
Krzyżyk: No fajne… fajne, spełnienie marzeń, możesz sobie próbować wyobrazić co się czuje… no to my coś takiego czujemy 🙂
Lafik: Czym byłaby kultura bez rock’a?
Krzyżyk: Chyba samym takim pięknym, łagodnym i na wysokim poziomie „ą”, „ę” – rozrywkowym bytem jakimś, a my jesteśmy trochę takimi szarpidrutami i nam to pasuje. Rock jest trochę dla takiej większej masy, dla osób, które często nie mają wykształcenia muzycznego, tylko mają jakąś pasję, coś im się podoba. Rock wychodzi trochę poza ramy takiego klasycznego grania i rock sam w sobie chyba właśnie na tym polega. Chodzi o to, że ktoś coś ma w sercu, a czasami nie ma takich umiejętności i narzędzi standardowych, nie musi się posługiwać jakimiś skalami… nutami, czy czymkolwiek jeszcze – po prostu chce coś powiedzieć i rock na to pozwala. Na pewno zabrakłoby spontaniczności, wszystko byłoby za bardzo restrykcyjne i niedostępne dla wszystkich.
Drężmak: Kultura byłaby uboższa wtedy, byłaby kulturą z pewną wyrwą, o której byśmy nawet nie wiedzieli, skoro by nie było rocka, to byśmy nie wiedzieli, że coś tak fajnego może być.
Lafik: Jaka jest wasza wizja przyszłości zespołu?
Drężmak: Trafić do hotelu i wydać EP-kę.
Krzyżyk: Trafić jutro na koncert, pojutrze na kolejny i skończyć mixy EPki – to są nasze plany na przyszłość.
Drężmak: Zawsze mamy takie krótkie plany, do trzech dni, jak to się uda to jest mega sukces, a potem idziemy dalej.
Przyszła pora na jedno, jedyne pytanie, jakie udało się zadać Robertowi „Litzy” Friedrichowi. Z uwagi, iż Robert zazwyczaj nie udziela wywiadów, pytanie musiało się nieco różnić od reszty…
Lafik: Jak to jest być polskim Jamesem Hetfieldem?
Litza: Nie wiem, kto to jest? 🙂 Wiesz co…pamiętam z dawnych lat, jak w Turbo grałem, to pożyczałem gitary (bo nie miałem swojej), na przykład od Alastora pożyczyłem raz taką V-kę i wszyscy mówili: tyyyy eeeee on wygląda jak Mille Petrozza z Kreatora. Na następny dzień pożyczyłem Explorera… tyyyy zooooba jak Hetfield… nie wiadomo, może to gitary tak robią, nie wiem. Doceniam to co Hetfield robi, uważam że to jest mega koleś, mega człowiek, komponuje, świetnie śpiewa, super… ale moim ideałem jest moja żona.
Lafik: i to się ceni…
Zdjęcia: Grzegorz Drygała