Przychodzi ten moment w życiu, kiedy mówimy sobie „dość hulaszczego życia, pora się ogarnąć” i stwierdzamy, że może przydałby się jakiś mąż/żona, dom, dziecko… czasami kolejność ulega zmianie (surprise) 🙂 Jest miłość, jest szczęście, więc brakuje jednego – przysięgi. Zastanawiamy się gdzie i kto nam to zorganizuje… a odpowiedź jest bardzo prosta Urząd Stanu Cywilnego, a gdzie? Najlepiej w Pałacu Kultury Zagłębia, na II piętrze w Sali Ślubów. Jest to sala o specyficznej atmosferze, taka pałacowa komnata tajemnic. Wszystko co się tam wydarzy zostaje tylko w umysłach tych, którzy biorą udział (biernie lub czynnie) w organizowanych tam uroczystościach. Uroczystości są dwie: ślub i jubileusz pożycia małżeńskiego.
Para wchodząc na Salę Ślubów jako pierwsza, od razu zwróci uwagę na „Zieloną Milę” – dywan na podłodze oraz zdobienia na suficie wytyczają kierunek – to pierwsze metry nowej drogi życia. Przekraczając próg Sali pozostaje nam ok. 6 metrów na zmianę decyzji, a skoro człowiek porusza się ze średnią prędkością 4 km/h, to mamy na to ok. 6 sekund i 66 setnych sekundy (trzy 6-tki na podjęcie decyzji o ślubie – tym powinien zająć się Robert Langdon). Jednak kiedy już zasiądziemy przed wielkim orłem z metalu i przywita nas Urzędnik to wtedy ogarnie nas klimat tej Sali. Ściany obite drewnem, na których wiszą lustra, mające za zadanie jeszcze bardziej powiększyć Salę Ślubów oraz dać możliwość popatrzenia na siebie, w tej jakże ważnej dla nas chwili. Na motyw sufitowych ornamentów składają się szarfy, kwiaty i… jaszczurki. Przypadek? Nie sądzę… w końcu biblijna postać gada jest z nami od samego początku 🙂
W Sali znajdziemy 22 miejsca siedzące dla najbliższej rodziny, dodatkowe 2 miejsca dla świadków i 2 krzesła dla pary młodej. Po lewej stoi także sofa, choć zagadką pozostaje kto na niej siedzi. Oprócz miejsc siedzących znajdą się również miejsca stojące na bliżej nieznaną ilość osób. Na ścianie zachodniej ktoś umieścił okna (dobry pomysł), dzięki którym do Sali wpadają promienie słoneczne – światełko nadziei, horyzont wspólnego życia w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej. Na podłodze parkiet, a za plecami Urzędnika wspomniany wcześniej orzeł, wiszący na ścianie. To za nią może schować się miłość z dawnych lat, która w ostatnim momencie wykrzyczy donośne „Nieeeeeeee!” – taki o pomysł dla kreatywnych osób chcących stworzyć scenę, jak z romantycznego filmu. Jednak pomimo nerwów towarzyszących młodej parze i oczywistych wątpliwości, które są normalne w tej sytuacji, to po wyjściu z Sali Ślubów odetchniecie, zaczynając okres mlekiem i miodem płynący – chyba że wrócicie do tych samych ścian za 25 – 50 lat.
Autor: Olaf Otwinowski