SKAZANI NA BLUESA – DUCH RYŚKA BYŁ Z NAMI.

Było ciepłe, słoneczne, niedzielne popołudnie w Dąbrowie Górniczej, kiedy to pod Pałac Kultury Zagłębia zaczęły zjeżdżać się samochody na zagranicznych blachach…

I nie mowa tu o gościach z Francji czy Włoch, lecz przyjaciół zza Brynicy, który przyjechali dać popis prawdziwego, śląskiego bluesa. Jedna z blach się różniła. Pomyślałem „To musi być On” i nie myliłem się. Z ciemnej „Audicy” wyłonił się mężczyzna ubrany na czarno (jak co prawda każdy z nich), z czarnym warkoczem i błyskiem w oczach. Spojrzał na Pałac i w jego wyrazie twarzy pojawił się podziw i szczęście – to był Tomek „Kowal” Kowalski, który przyjechał specjalnie po to, by zaśpiewać dla dąbrowskiej publiczności i po raz ostatni (podobno) wykonać utwory Dżemu na jednej scenie z Maciejem Lipiną. Maciej pojawił się tuż przed próbą… niepostrzeżenie, ale było widać w nim energię, której nie wyzbył się do końca wieczoru – zwłaszcza, że po koncercie wybierał się jeszcze na wesele 🙂 O 16.00 zespół Skazani na bluesa, Tomek i Maciek byli już razem na scenie. Kilka wspólnych utworów na próbę, dwie zjedzone pizze i pora zaczynać…

20160417_061_pldg_centrum_pkz_skazani-na-bluesa_kowalski-lipina

TO NIE BRZMI

Scena przybiera niebieskiego koloru, światła na widowni gasną… na deski wychodzi 5 gości: Ronald Tuczykont (bass), Michał Dziewiński (perkusja), Sebastian Kret (gitara), Paweł Ambroziak (gitara)… gdyby nie klawiszowiec wyglądający jak Slash (Adam Snopek), to można by ich pomylić z młodym Dżemem. To on zaczyna występ, śpiewając „czerwony jak wino, rozgrzany jak piec” po czym przerywa utwór i stwierdza, że to jest cyt.: „do dupy… czerwony jak wino… to nie brzmi…”. Pojawiają się różne propozycje (również z widowni): czerwony jak burak, jak róża, jak komuna, jeden z najmłodszych widzów koncertu wykrzyczał „jak cegła!”, jednak była to kwestia Kowala, który jak powiedział Adam „zaraz przyjedzie”. Na scenę wyjeżdża Tomek i od razu zostaje przywitany gromkimi brawami. Adam powtarza pytanie: „Czerwony jak co? Kowal bo nie umiemy wymyślić”, na co riposta Tomka była krótka „a ja nie umiem chodzić” – tymi słowami całkowicie rozluźnił atmosferę, a zarazem zaskarbił sobie publiczność. Z ust Kowala padła propozycja „jak biedrona”, jednak i to nie spodobało się Adamowi, więc ostatnie słowo miał Maciek. Padło wyczekiwane „jak cegła” i cały zespół zachęcił piosenką „Baw się w Ciuciubabkę” widownię do wspólnej zabawy.

20160417_099_pldg_centrum_pkz_skazani-na-bluesa_kowalski-lipina

ZAWSZE CHCIAŁEM DOJŚĆ NA KONIEC ŚWIATA

Na scenie słychać „Naiwne pytania”. Rysiu Riedel zawsze chciał dojść na koniec świata. Ja natomiast po pierwszych taktach piosenki już wiedziałem, że zawsze chciałem dojść tutaj, do Pałacu Kultury Zagłębia, kiedy to sceną zawładnęli Skazani na bluesa. „W życiu piękne są tylko chwile” – i właśnie dla takich chwil warto żyć. Dwóch charyzmatycznych wokalistów i znakomity zespół, którzy zaczarowali rytmem bluesa mury PKZ – i trzeba przyznać, że nie tylko bluesa, gdyż Skazanym udało się wpleść w melodię trochę jazzu. Trzeci z utworów – „Człowieku co się z tobą dzieje” – sprawił, że ludzie siedzący na widowni zaczęli śpiewać razem z muzykami. Chłopaki mają niezwykły dar szybkiego rozgrzewania swoich odbiorców… dawno nie widziałem tak żywych reakcji w Sali Teatralnej. Podobnie rzadko można usłyszeć w Dąbrowie śląską gwarę, dlatego Maciek wykonał utwór, który Rysiek zaśpiewał w projekcie „Pozłacany Warkocz”. Mowa o piosence „Gizd”, napisanej w całości w języku rdzennych mieszkańców Śląska. Zespół zaczął co raz dalej wgłębiać się w legendarny repertuar Dżemu. Nagle usłyszałem ostre brzmienie gitar (swoją barwą nieco przypominające AC/DC), struny naprężyły się pod palcami Pawła i Sebastiana. Po chwili weszły klawisze, trzymane na jednym dźwięku przez Adama, za nimi bass, perkusja i muzyka „Jak malowany ptak” rozproszyła się po sali. Kolejnym utworem Maciej dał się poznać po czarnym kapeluszu (If You know what I mean).

20160417_171_pldg_centrum_pkz_skazani-na-bluesa_kowalski-lipina

Na scenie znów pojawia się Kowal – tym razem z pomocą swojego przyjaciela – Marcina Kobrynia, pełniącego również rolę fotografa. „Sie macie ludzie!” – po tych słowach Tomek zahipnotyzował wszystkich swoim głosem, wykonując „List do M.”. Maciej z kolei szczerze zabłysnął znakomitym solo na gitarze. Kowal skończył pisać list, dlatego wraz z Maćkiem włączyli silnik, dali kopa i pozostawili tylko kurz, śpiewając wspólnie „Harley Mój”. Wtórowała im publika. Oboje artyści nawiązali z nią bardzo dobry kontakt, dzięki czemu w PKZ zapanowała prawdziwie przyjacielska, o ile nie rodzinna atmosfera. „To byłby cud, jakby ktoś zbudował wehikuł czasu” – powiedział Maciek i wraz z Tomkiem wprowadzili nas w swój „mały, intymny, muzyczny świat”, który tego wieczoru zamknął się w Sali PKZ – scenie i praktycznie wypełnionej do cna widowni. Następnie artyści przenieśli nas już do półprywatnego świata, czyli jednego z ulubionych miejsc Ryśka, z odrapanymi stołami, gdzie każdy stara się wypatrzeć Afrodytę w piwnej pianie – pod „Jesiony”. Po barowych klimatach zespół nieco zwolnił tempa, by łatwiej ukołysać zmysły i przeżyć „Sen o Victorii”. Trzeba przyznać, że takich wokalistów jak Maciek i Tomek można ze świecą szukać. Oboje mają potężne głosy i choć śpiewają w podobnym do Ryśka stylu, to ich głosy diametralnie się od siebie różnią. Tomka charakteryzuje głęboki, wręcz modlitewny, akcentowany chrypą głos, który wywołuje ciary na plecach. Maciek jest multiinstrumentalistą jeśli chodzi o struny głosowe (i nie tylko), potrafi wchodzić na nieprzeciętne skale, wyciągać ponadprzeciętne tony zachowując przy tym typową dla bluesmana „niedbałość”. Po sennej Victorii przyszła ponownie chwila na ptasie śpiewy, a dokładniej na znoszącego złote jaja „Pawia”. Po tym utworze Skazani podziękowali za zaproszenie i zaprosili na scenę Lafika, który miał prawdziwy zaszczyt zaśpiewać z nimi chyba najpopularniejszy utwór Dżemu pt.: „Whisky”. Poszło mu jak poszło – po co drążyć temat? 😛 Choć na pewno będzie wspominał ten dzień do końca swoich dni.

20160417_194_pldg_centrum_pkz_skazani-na-bluesa_kowalski-lipina

STO LAT W ZDROWIU I MUZYCE

Powód do wspomnień będzie miał również Tomek Kowalski. Dwa dni przed jego urodzinami przyjaciele (zespół, Ania Żaczek, Marcela Sowa, Ewa Piechulska, Marcin Kobryń oraz PKZ) zrobili mu wielką niespodziankę, która do ostatnich wersów „Whisky” była trzymana w tajemnicy. Na scenę PKZ wjechał czarny tort z płomieniami, czaszkami i cukrową figurką wokalisty na szczycie. Publiczność wstała z miejsc bijąc brawo, a Marcin wręczył prezent – obraz uwieczniający Kowala wraz z jego dwoma synami (Natanem i Erykiem). W oczach artysty pojawiły się łzy i przez długi czas ciężko było mu wykrztusić słowo, więc stwierdził… że zaśpiewa. I zaśpiewał… wywołując wzruszenie wśród widzów, czego dowodem były mokre policzki w świetle scenicznych reflektorów (nawet pisząc to wspominam i mam świeczki w oczach). „Skazany na bluesa” powalił. Było to najlepsze wykonanie tego utworu, jakie słyszałem. Pełne emocji, wdzięczności, a zarazem bólu i szczęścia. Chapeau bas!

20160417_191_pldg_centrum_pkz_skazani-na-bluesa_kowalski-lipina

BIS!

Na bis chłopaki zaprezentowali twórczość postaci, na których wzorował się, a raczej pod których śpiewał Rysiek – „You can leave your hat on” Joe Cockera i „All right now” zespołu Free. Na wyróżnienie zasługuje solo Adama Snopka na klawiszach, stanowiące intro do wspomnianych coverów.

20160417_107_pldg_centrum_pkz_skazani-na-bluesa_kowalski-lipina

PODSUMOWANIE

Gdybym miał przyznać ocenę w skali od 1 do 10 za koncert „Skazani na bluesa” – to dałbym 9,99. Jedynym malutkim minusem było nagłośnienie gitar za pomocą pieców, które w pewnych momentach górowały nad resztą. Poza tym cóż mogę powiedzieć… wspaniali ludzie, wielcy muzycy wiedzący po co są na scenie. To dzięki nim 17 kwietnia 2016 roku w Pałacu Kultury Zagłębia wskrzeszony został duch Ryśka Riedla, a każdy kto opuszczał salę po zakończonym koncercie odczuwał na swych barkach wyrok, dołączając do grona skazanych na bluesa.

Wyjątkowy koncert, który osobiście zapamiętam baaardzo długo.

TUTAJ znajdziecie wywiad z Tomkiem i Maćkiem specjalnie dla bloga „Za Kulisami”

Autor: Olaf Otwinowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *