Jeden z najbardziej kreatywnych, pałacowych instruktorów. Można ją spotkać w PKZ Klubie Osiedlowym Krąg oraz Klubie Osiedlowym Unikat. Od dziecka kredki działały na nią jak magnes. Ceni sobie swobodę twórczą, nie lubi monotonii i czerpie inspiracje z międzyludzkich relacji – Justyna Sobór! Zapraszamy do krótkiego wywiadu z przesympatyczną Panią Instruktor.
Co jest Twoją największą inspiracją w życiu?
Justyna: Gdy się nad tym zastanowię myślę, że inspiracją jest dla mnie drugi człowiek. Interakcja jaka zachodzi między ludźmi swobodnie wymieniającymi myśli, dzielącymi się wzajemnie swoimi emocjami i doświadczeniami, w sposobie jaki postrzegają świat. Lubię wymianę zdań na temat literatury, malarstwa czy kina, gdzie dodatkowo dochodzi do specyficznej interakcji, czegoś w rodzaju dialogu między autorem dzieła a odbiorcą. Efekty tych interakcji bywają bardzo twórcze, a to jest dla mnie bezwzględna wartość.
Jak to się stało, że pracujesz w PKZ?
Justyna: Jeszcze we wczesnym dzieciństwie chętnie łapałam za kredki i ilustrowałam wszystko to, co przyciągało moją uwagę. Późnej już jako osoba dorosła wybierając temat pracy magisterskiej wiedziałam, że chce porysować „coś dla dzieci”, ale z ich udziałem. Tak zaczęłam spędzać czas na wolontariatach w świetlicach w Koszalinie. Po powrocie do Dąbrowy odbyłam praktyki nauczycielskie, prowadziłam zajęcia plastyczne w przedszkolu i to właśnie wtedy przekonałam się, że tak chcę pracować. Marzyła mi się jednak swoboda twórcza brak narzucania programu czy systemu oceniania, szukałam miejsca pełnego kreatywnych i otwartych na sztukę ludzi. Tak znalazłam Pałac – albo to on znalazł mnie.
Czy jest coś, za co kochasz pracę w pałacu?
Justyna: Nie lubię monotonii, uwielbiam nowe wyzwania, a Pałac jest miejscem, gdzie mam możliwość sprawdzenia się w bardzo wielu różnych rolach. Z jednej strony prowadzę pracownie plastyczną, mam kontakt z młodymi kreatywnymi i chłonnymi wiedzy umysłami, z drugiej poznaje doświadczonych ludzi, który kochają sztukę, teatr, kabaret, taniec. Poznaje ich świat, a oni mój. Potem wspólnie organizujemy warsztaty, zabawy plenerowe, razem bierzemy udział w wydarzeniach pałacowych. Czasem jestem wiedźmą na balu przebierańców, jurorem konkursu, a innym razem pomagam w obsłudze wydarzeń kulturalnych. I tą różnorodność lubię najbardziej.
Jakie wspomnienie związane z pracą w pałacu najbardziej zapadło Ci w pamięć?
Justyna: Jedno z moich ulubionych wspomnień związane jest z Artystycznym Popisem który odbywa się cyklicznie w Pałacu w czerwcu i jest podsumowaniem naszej całorocznej pracy. Wtedy też, pierwszy raz nasza grupa kabaretowa z Unikatu wystawiała na dużej scenie „Mała Syrenkę” w reżyserii Jarosława Cyby. Miałam przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu, był to początek mojej pracy i jeszcze nie wiedziałam czego się spodziewać. Kolega poprosił mnie bym pomogła przygotować grupę za kulisami do występu, więc wspólnie robiliśmy coś pierwszy raz. Wszystkim nam udzieliły się emocje panujące podczas takiego dużego wydarzenia scenicznego, ekscytacja, trema, podekscytowanie, wszystko naprzemiennie. Do dziś pamiętam gwar panujący w przebieralni przed występem kiedy dopinaliśmy ostatnie elementy kostiumów i szykowaliśmy rekwizyty. Zaangażowanie tych młodych ludzi mnie urzekło, wspólnie doświadczyliśmy tych wszystkich pozytywnych emocji.
Czym zajęcia przez Ciebie prowadzone, różnią się od innych?
Justyna: Przede wszystkim ważna jest dla mnie atmosfera podczas naszych spotkań. Zależy mi, aby dzieci czuły się nieskrępowane, że mają swoje miejsce, gdzie mogą wyrazić siebie i swoje emocje. Ważnym elementem jest budowanie wzajemnych relacji, zaufania, partnerstwa, abyśmy wspólnie podejmowali twórczy dialog. W pracowni rozwijamy kreatywność i poczucie estetyki, ale często wykraczamy poza te ramy, uczymy się empatii i współpracy, słuchamy siebie nawzajem. Ważne jest, by zaszczepić w młodych ludziach zdolność kreatywnego myślenia, ale też by poruszać tematy które ich bezpośrednio dotyczą i interesują. W pracowni przekonujemy się też, że każdy przedmiot może mieć drugie życie, a od naszej wyobraźni zależy jaki charakter będzie miało to drugie życie.
Czy jest jakiś specjalny – twój wymarzony projekt – który chciałbyś zrealizować w PKZ?
Justyna: Moje marzenie to duża impreza organizowana wspólnie przez wszystkie placówki PKZ w plenerze z okazji dnia dziecka. Wszyscy wspólnymi siłami dokładamy każdy coś od siebie tworząc wielki festyn, gdzie dzieci mogą się odnaleźć w różnych strefach kreatywnych artystycznie i ruchowo, takie kulturalne wesołe miasteczko, wydarzenie którym żyje całe miasto.
Jakie są Twoje mocne strony?
Justyna: Komunikatywność. Zawsze z każdym potrafię się porozumieć, mimo różnicy zdań. Jestem zdeterminowana i zaangażowana w projekty których się podejmuje, lubię to co robię. W pracy jestem kreatywna i nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Odznacza mnie też spokój i opanowanie, co jest dobrym doradcą zwłaszcza w dzisiejszych, trudnych czasach.
Twój sposób na relaks to?
Justyna: Pusta ciemna sala kinowa, uwielbiam ciszę przed seansem w kinie w małych kinach studyjnych. Uwielbiam tą obietnice przygody, którą rozpoczyna ta cisza. Kino działa zawsze na mnie jak lekarstwo. Podobna rola należy do książek, uwielbiam przenosić się w świat fantazji. No i hula hop 😀
Mówiąc „kultura” myślisz…?
Justyna: Emocje… doświadczanie, przeżywanie, wzbogacanie.. rozwój. Jak dziś w dobie pandemii i wiecznego lockdown’u poradzilibyśmy sobie bez literatury, filmów, muzyki, malarstwa? Jakimi ludźmi stalibyśmy się gdyby nam to wszystko zabrano? Mam nadzieje że nigdy się nie przekonam.
Autor: Olaf Otwinowski
Fot. Marek Wesołowski