CISI BOHATEROWIE – RECENZJA

Temperatura w dzień: 40 stopni Celsjusza. Temperatura w nocy: od 5 do 10 stopni. Na grzbiecie rynsztunek o wadze 20kgkilkuset uzbrojonych rebeliantów pragnących twojej śmierci – w takiej rzeczywistości musiało odnaleźć się 40 polskich i 40 bułgarskich żołnierzy, broniących przez 4 dni i 3 noce ratusza w jednym z irackich miast. To miasto to „Karbala”, a film pod tą samą nazwą – w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza – ukazuje losy polskich bohaterów.

Do tej pory polskie filmy wojenne opierały się głównie na ciekawym wątku i kiepskich efektach specjalnych. Karbala to zarówno ciekawa historia (bitwa nazywana największą od czasów II Wojny Światowej), jak i bardzo dobre efekty. Nie łudźmy się, do Helikoptera w ogniu trochę temu filmowi brakuje, ale nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów, no może prócz kwestii wyposażenia naszej armii. Obraz podrasowanych Tarpanów, które polscy misjonarze muszą dodatkowo opancerzać kamizelkami i 5-milimetrową sklejką sprawia, że mamy ochotę wykonać gest Pepa Guardioli po pięciu bramkach Lewego – tylko że bez uśmiechu na twarzy.

Sama historia napawa dumą. Pokrótce… siły broniące ratusza w Karbali zmieniały się co 24h, jednak z powodu zablokowanych ulic i działań Jankesów, grupa polskich i bułgarskich żołnierzy musiała utrzymać budynek przez prawie 96 godzin, w obliczu przeważającej siły wroga. To cud, że udało im się tego dokonać, nie ponosząc strat w ludziach – nie licząc dziury w pośladku bułgarskiego oficera, spowodowanej odłamkiem z pocisku moździerzowego. Kontrowersje wywołuje fakt, iż o tak znaczącej bitwie nie wiedzieliśmy przez wiele lat. Polscy bohaterowie musieli zgodzić się na pakt milczenia, do którego zmusił ich najmocniejszy sojusznik, zwany również „wielkim bratem”. Jak zwykle Polacy uratowali sytuację, ale nie usłyszeli zasłużonego „dziękuję”. Karbala to idealny sposób, by podnieść morale w polskim społeczeństwie i po raz kolejny udowodnić męstwo polskich sił zbrojnych.

Jak każdy film, Karbala posiada swoje minusy. Nie wiedzieć czemu reżyser stwierdził, że w pewnych momentach telepanie kamerą nada akcji więcej dynamiki. Zamiast zwiększyć dynamikę, zwiększyło mi ciśnienie. Śmiem twierdzić, że wśród polskich twórców filmowych istnieje przeświadczenie, że wsadzenie gościa z delirium za kamerę jest czymś odkrywczym i pożądanym. To nie jest przecież Blair Witch Project. Apel do panów reżyserów – nie idźcie tą drogą. Czuję również lekki niedosyt jeśli chodzi o sceny walki. Obrońcy odpierali ataki rebeliantów przez całą noc. W kinie ta sama noc trwa ok. 10 minut. Jednak najgorsze jest wrażenie, iż noc w filmie również trwa 10 minut, co nieco zmienia spojrzenie na rzeczywisty dramat żołnierzy.

Jeśli chodzi o muzykę nie mam żadnych zastrzeżeń, choć brakowało mi czegoś w klimacie Kayah & Bregovic 🙂 Co do aktorstwa nie spodziewałem się wiele, choćby dlatego, że w dzisiejszym kinie widzimy ciągle te same twarze, a moim osobistym zdaniem ze świecą szukać prawdziwie męskiego, polskiego aktora (Boguś, Marek wróćcie).

Podsumowując bardzo dobry film. Wart polecenia, nawet dla poznania samej historii „Foxów”, którym niewątpliwie należy się hołd. W mojej ocenie mocne 6.

Aaaaaa… jeszcze jedno. Karbalę możecie obejrzeć w kinie KADR do 30 września, w godzinach: 17.00 i 19.30.

 

Fot.: Robert Pałka

Źródło: Dystrybutor filmu Next Film 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *