MÓWIĄC „KULTURA”, MYŚLĘ „WYBÓR” – MARYSIA OSTASZEWSKA

Marysia Ostaszewska – osoba pełna pasji od lat związana z Pałacem Kultury Zagłębia. Instruktor zajęć plastycznych i warsztatów witrażu w PKZ Klubie Osiedlowym Helikon oraz Świetlicy Środowiskowej PKZ w Łośniu. Rzeczowa, kreatywna i konsekwentna. Zapraszamy do lektury wywiadu z Marysią!

  1. Jak to się stało, że dzisiaj pracujesz w Pałacu Kultury Zagłębia jako instruktor?

Marysia: Z pałacem jestem związana od wielu lat dzięki temu, że od 4 roku życia tańczę w Zespole Pieśni i Tańca PKZ Gołowianie. Kiedy skończyłam studia w kierunku edukacji artystycznej i okazało się, że mogę przyjść na staż do PKZ, który przecież tak dobrze znałam, nie wiedziałam jeszcze, że zostanę na dłużej. Zostałam do dziś.

2. Za co lubisz pracę w PKZ?

Marysia: Za różnorodność. Dzisiaj prowadzę zajęcia plastyczne, jutro robię warsztaty witrażu albo jestem panią bileterką, a za dwa dni zamieniam się w królową kier z Alicji w krainie czarów podczas balu przebierańców albo prowadzę zapisy do UTW. W pałacu naprawdę nie da się nudzić.

3. Czym zajęcia przez Ciebie prowadzone, różnią się od innych?

Marysia: Zależy o których zajęciach mówimy. Jeśli o tych w pracowni witrażu, to chyba nie trzeba tego wyjaśniać – możliwość obcowania z tak szlachetnym materiałem jakim jest szkło, w zupełności wystarczy. Dokładam do tego luźną atmosferę, trochę systematyczności oraz dokładności i powstają niepowtarzalne szklane cuda. Natomiast zajęcia plastyczne z dziećmi to zupełnie inna bajka, tutaj trzeba się już trochę natrudzić. Dzieci, szczególnie w dobie internetu są niecierpliwe, nie mogą się skupić i mają dużą potrzebę rozmowy. I chyba na tym polega cała tajemnica, że trzeba to wszystko wyważyć. Obcowanie ze sztuką łączyć z rozmowami o szkole i przyjaciołach, pytać w jakiej technice dzieci chciałyby pracować za tydzień i mieszać te techniki. Pokazywać, że internet też może być źródłem inspiracji. Dyscyplina i umiarkowane „kumpelstwo” mogą iść w parze, ale trzeba nad tym panować. Dzięki temu wyobraźnia lepiej pracuje, bo poruszamy więcej obszarów ze sfery życia prywatnego dzieci niż podczas lekcji plastyki w szkole.

4. Czy masz jakiś wymarzony projekt, który chciałabyś zrealizować w Pałacu Kultury Zagłębia?

Marysia: W tym momencie chciałabym tylko, żebyśmy mogli znowu zorganizować Międzykulturowy Festiwal Folklorystyczny Zagłębie i Sąsiedzi. W kwietniu powinna odbyć się edycja, która została przełożona z roku 2020 – ze względu na pandemię. Niestety jest duże prawdopodobieństwo, że również ten termin nie będzie realny. Folklor to taka impreza, która sprawia, że pałac naprawdę żyje. Nie da się odtworzyć atmosfery i emocji, które towarzyszą tego typu festiwalom. Pomimo tego, że jest to konkurs, nie czuje się rywalizacji pomiędzy zespołami, a my, pracownicy, jesteśmy traktowani jak przyjaciele przez ich członków. Każdy, kto miał okazję pracować przy MFF Zagłębie i Sąsiedzi wie, jaki to wspaniały czas.

5. Jakie wspomnienie związane z pracą w pałacu najbardziej zapadło Ci w pamięć?

Marysia: Mój pierwszy „samodzielny” festiwal Zagłębie i Sąsiedzi. Chociaż to była druga edycja festiwalu, w której brałam udział, to ta w 2017 roku była szczególna, bo po roku pracy w pałacu byłam jej realizatorem. Małgosia Grabiwoda – organizator festiwalu, główny instruktor PKZ i mój kierownik – zorganizowała całość pod względem merytorycznym i formalnym, ale odkąd pierwszy zespół przekroczył mury pałacu, to ja byłam osobą decyzyjną. Dziewczyna z niewielkim doświadczeniem miała zarządzać zespołem złożonym z ponad 40 pracowników, to był potworny stres i ogromna odpowiedzialność. Nigdy nie zapomnę, jak okazało się, że jeden z wystawców przyjechał na kiermasz dzień wcześniej, a trzy zespoły stały w korku na autostradzie i musieliśmy przeorganizować program tak, żeby festiwal trwał. I wiesz co? Udało się ! Do tej pory w to nie wierzę, ale wszystkie zespoły wystąpiły, catering przyjeżdżał na czas, a jury wręczyło nagrody. To był chyba najcięższy weekend w moim życiu, ale dzięki temu każda kolejna edycja festiwalu była już łatwiejsza.

6. Co jest Twoją największą inspiracją w życiu?

Marysia: Ludzie. Ale nie ci, którzy odnoszą spektakularne sukcesy na skalę kraju czy świata, chociaż bardzo ich podziwiam. Inspirują mnie ludzie, którzy nie są widoczni, a dzięki nim jesteśmy, kim jesteśmy. Widać to szczególnie w naszej pracy. Muzycy, którzy grają w zespołach z wielkimi gwiazdami. Ludzie, którzy montują wystawy w galeriach sztuki. Nikt o nich nie wspomina na afiszach, a jednak bez nich nie byłoby ani koncertów, ani wystaw. Panie przedszkolanki i wychowawczynie szkolne, o których nie mówi się podczas wystawnych kolacji, a to przecież one codziennie uczą nasze dzieci. Takich ludzi, którzy mają wpływ na nasze sukcesy spotykamy w życiu wielu, chociaż wcale tego nie widzimy. I oni też często o tym nie wiedzą.

7. Jakie są Twoje mocne strony?

Marysia: Staram się słuchać ludzi i rozmawiać z nimi, bo tylko w taki sposób można tworzyć więzi. Oprócz tego uważam, że nie ma takiej rzeczy, której nie da się zrobić. Jeśli na coś się uprę, to zrealizuję projekt do końca, nawet jeśli miałabym nie spać przez tydzień.

8. Jaki jest Twój sposób na relaks i oderwanie się od codzienności?

Marysia: Gorąca kąpiel, dobra książka, muzyka i taniec. Oprócz tego uwielbiam pracę z kwiatami, od zeszłego roku mam swój mały kwiatowy ogródek.

9. Mówiąc „Kultura”, myślisz…?

Wybór. Mam to szczęście, że żyję w czasach, w których mogę kupić każdą książkę o jakiej marzę, posłuchać każdego utworu, jaki został stworzony i obejrzeć każdy film – zależnie od mojego nastroju. Mogę ubrać się na czarno i iść na koncert ulubionego artysty, ale mogę też odtwarzać tradycje i tańczyć w zespole ludowym. Po prostu mam wybór.

Autor: Olaf Otwinowski
Fot. Marek Wesołowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *